środa, 30 lipca 2014

Rozdział VIII

Ujrzałam nad sobą śpiącego Neymara,uśmiechnęłam się i delikatnie podniosłam głowę tak żeby go nie obudzić.Okryłam go kocem który leżał po prawej stronie kanapy,jeszcze raz na niego spojrzałam i poszłam do kuchni.Sięgnęłam z lodówki wodę i nalałam do szklanki.Na zegarku dochodziła godzina szósta,zazwyczaj o tej godzinie śpie jak zabita.Upiłam łyk wody i podeszłam do okna,na zewnątrz było dosyć jasno.
Poczułam ręcę na moich biodrach które zaczęły delikatnie mną kołysać w lewo i prawo...Uśmiechnęłam się i odwróciłam głowę w jego stronę.
-Nie śpisz już? - przymrużyłam lekko zmęczone oczy.
-I tak muszę zaraz lecieć,nie długo mam trening,a jutro gram mecz otwarcia na którym ty będziesz mi kibicować. - sięgnął z kieszeni małą kopertę  i położył na stole.
-Co to? - nie bardzo zrozumiałam,nie miałam dość pieniędzy żeby kupić bilet a po drugie nie przepadam za meczami.
-Bilet,miał być dla Bruny,ale nie chce żeby przychodziła,więc daje go tobie. - przyciągnął mnie do siebie całując mój polik co wprawiło mnie w lekkie zakłopotanie.
Nie miałam pojęcia co do niego czuje,pamiętam,że wcześniej go nienawidziłam,nie wiem co teraz się ze mną stało.Ogarnęło mną dziwne uczucie którego nie byłam w stanie racjonalnie wyjaśnić.Przy nim czułam się inaczej niż przy Niall'u albo Ashley,nie mam pojęcia czemu...
Dochodziła godzina piętnasta,a mojego brata jeszcze nie było w domu.Martwiłam się,że coś się stało więc od razu poszłam do mieszkania na przeciwko.Wiem jest już prawie dorosły i nie powinnam się tak martwić,ale to jest nadal mój młodszy braciszek.Zapukałam nerwowo do drzwi,w końcu otworzyła mi rozbawiona Ashley.
-Chciałam zobaczyć czy wszystko w porządku. - westchnęłam opierając się o ściane.
-Idziemy z Niallem na miasto,chcesz iść z nami? - uśmiechneła się szeroko patrząc na blondyna który doszedł do drzwi.
-Nie,nie idźcie sami. - szepnęłam,nie miałam ochoty szwędać się pomieście,jeszcze z takimi dzieciakami...
Pomachałam ręką w ich stronę i wróciłam do mieszkania.
Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer do najlepszego zakładu fryzjerskiego w mieście.Od razu umówiłam się na najbliższą godzinę.Wzięłam szybki prysznic i wyszłam z domu.

*NEYMAR*
Po treningu usiadłem na swoim łóżku w hotelu który dzieliłem z Oscarem,Thiago i Davidem.
Chłopacy rozmawiali z trenerem więc siedziałem sam w pokoju,mogłem się chwile odstresować.
Denerwowałem się przed jutrzejszym meczem,ale wiem,że Laura będzie na trybunach to mi trochę pomoże.Z przemyśleń wyrwało  mnie pukanie do drzwi,uchyliłem je lekko a w progu ujrzałem ją.
-Co tutaj robisz? -- wbiłem w nią wzrok.
-Neymar naprawdę  nie wiem o co ci chodzi.Przecież się kochamy.  - westchnęła cicho wchodząc do środka.
-Ja już cię nie kocham.  - zaśmiałem się pod nosem kręcąc głową,naprawdę mówiłem już jej,ze z nami koniec.Jak widać nie zrozumiała,spojrzała się na mnie blado,jej mina zrobiła się smutna a z oczów zaczęły spływać łzy.Nie lubię jak dziewczyna płacze,ale nie byłoby tak gdyby nie ona.
-Zostawisz mnie dla niej? - szepnęła podchodząc.
-Nie zostawiam cię dla niej,zostawiam cię tylko przez ciebie to tylko twoja wina. - otworzyłem drzwi i popatrzałem się na nią.
-Jesteś tego pewny? - złapała mnie za rękę.
Pokręciłem głową i wskazałem drzwi,miałem już jej dość...
Usiadłem na kanapie chowając twarz w rękach,jestem mężczyzną,ale bardzo wrażliwym po prostu takie zachowanie Bruny mnie boli.Nie potrafię być dłużej z nią,to już koniec.

*LAURA*
-Dziękuje,jest pięknie. - wstałam z krzesełka i szeroko się uśmiechnęłam.
Przez cały czas na fotelu z tyłu obserwowała mnie pewna kobieta,byla to właścicielka salonu...
Wydawała mi się znajoma,ale może z kimś ją myle?

                                           Untitled
                                 
Znowu rozdzial się nie udał..

10komentarzy=NEXT! 

niedziela, 27 lipca 2014

ROZDZIAŁ VII

-Nie obrazisz się,że zostawiam Cię samą w domu? - ustał nade mną pzyglądając  się uważnie.
-Przecież idziesz tylko do drzwi na przeciwko. - zaśmiałam się klepiąc go delikatnie po ramieniu.
Ten wieczór postanowiłam spędzić sama,w spokoju.Niall idzie do Ashley więc to dobra okazja żeby trochę się odprężyć.Gdy tylko wyszedł nalałam gorącej wody do wanny,zapaliłam ostrożnie zapachowe świeczki,nalałam do wody fioletowe kamyczki,aż będzie przyjemniej się kąpało! Rozebrałam się, już miałam wchodzić do wanny  gdy ktoś zadzwonił do drzwi,warknęłam sama do siebie.Szybko zawinęłam się w ręcznik i pobiegłam otworzyć.
-Jest tutaj Neymar? - zapytała oschle wchodząc do środka.
-Nie nie ma go tu,jakim prawem tak po prostu wchodzisz do mojego domu?! - krzyknęłam na cały dom patrząc na brunetkę.
-Chciałam tylko z tobą coś wyjaśnić,pozwolisz? - usiadła na krzesełku zerkając na mnie.
Co ona sobie wyobraża?Wtargnęła do mojego domu,z resztą już drugi raz i tak po prostu usiadła na krześle,ale z drugiej strony byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia.Bruna nic nie zdąrzyła powiedzieć bo zadzwonił dzwonek do drzwi,spojrzałam na nią ostrym wzrokiem i poszłam otworzyć.
-Rafaella? - zapytałam zdzwiwona otwierając drzwi.
-Gdzie jest Bruna? - przepchła się i weszła do środka.
Co się dzieje z tymi ludźmi,czy tutaj w Brazylii to normalnie?
-Mówiłam,że mnie uderzyła. - uslyszałam szlochanie zza pleców.
Szybko się odwróciłam i zauważyłam stojącą dziewczynę całą w łzach łapiącą się za policzek.Że niby ja ją uderzyłam?
-Ty jesteś nienormalna?Nawet Cię nie dotknęłam! - warknęłam podbliżając się do dziewczyny.
Rafaella spojrzała na mnie groźnym wzorkiem,wzięła za rękę Brunę i zaczęła kierować się do  drzwi.
-Zobaczysz podam Cię na policje! - odwróciła się do mnie i złośliwie się uśmiechnęła.
Na policje?Za co,przecież do cholery ja nic nie zrobiłam!Przeniosłam wzrok na próg drzwi,ujrzałam tam stojącego jak słup Neymara.
-O kochanie,może ta dziwka się przyzna co mi zrobiła! - wskazała palcem w moją stronę,brunet przeniósł na mnie wzrok.Był zszkowany,pokręciłam przecząco głową i próbowałam wydusić z siebie jakiekolwiek słowo.
-Chodź Bruna idziemy,a ty Neymar rób co chcesz. -  Rafaella pokręciła głową  i zabrała Brune z mojego mieszkania.
W oczach miałam łzy,jak można tak postąpić?Przecież byłam niewinna,spojrzałam się smutno na chłopaka ocierając łzy z policzków.
-Ale,ja jej nie uderzyłam. - szepnęłam cicho łapiąc się za głowę.
Brazylijczyk podszedł do mnie i  mocno przytulił,za co?Przecież jego dziewczyna a raczej narzeczona twierdzi,że ją uderzyłam...
-Wiem,że jej nie uderzyłaś. - zaczął głaskać delikatnie moją głowę.
Czyli mi wierzył?Jakoś ciężko było mi w to uwierzyć.Podniosłam głowę do góry,przyglądałam się jego oczom,wydawały się takie smutne.Uśmiechnęłam się niepewnie i otarłam  małą  łze która spływała  mu po policzku.
-Przepraszam cię za nią,naprawdę. - westchnął cicho nie patrząc na mnie.
Złapałam go delikatnie za rękę i zaprowadziłam do salonu,chciałam z nim wszystko wyjaśnić.
Dowiedziałam się wielu rzeczy o Brunie,o ich związku...Neymar powiedział,że zerwał z nią zaręczyny,chciał dać sobie czas.Nie dowiedziałam się czy nadal są razem,nie  chciałam pytać.Było mi trochę głupio.
-Życzę ci szczęścia. - uśmiechnął się lekko biorąc łyk  soku.
Szczęścia?Ale w czym,nie bardzo rozumiem...Spojrzałam na niego pytająco.
-No masz chłopaka,widziałem was.Z tego co pamiętam jest blondynem. - na jego twarzy zniknął uśmiech.Uderzyłam się w czoło,śmiejąc się głośno.
-To nie jest mój chłopak,to Niall mój brat. - nie przestwałam się śmiać.
Brunet podrapał się nerwowo po głowie i zaczął się śmiać razem ze mną.

*NEYMAR*
Było mi głupio,że tak powiedziałem,faktycznie mogłem pierwsze się zapytać za nim pomyślałem,że to jej chłopak.Ale z drugiej strony cieszę się,że jest wolna.
Minęła kolejna godzina,Laura usnęła.Jej głowa znajdowała się na moich kolanach,głaskałem lekko jej głowę.Ona tak słodko spała,jej usta nadal były malinowe,jej rzęsy były długie i czarne.Jej ciemne włosy,ciemna cera,ciemne oczy,nie dało się tego opisać jednym słowem...
Na wyświetlaczu ujrzałem sms od Bruny,westchnąłem cicho i go otworzyłem.
'Kocham Cię,czy ty to w końcu zrozumiesz?Wrócisz do domu?Jutro z samego rana postaram się pojechać na policje,złoże zeznania i ta ździra zniknie z naszego życia'
Naprawdę nie wiedziałem,że druga połowa Bruny,gorsza połowa potrafi być taka okrutna.Ona nie była już taka sama,miła,kochana,sympatyczna...Ta dziewczyna zginęła.Usunąłem sms i odłożyłem telefon obok.Odgarnąłem kosmyk włosów tak żeby nie zasłaniał jej pięknej twarzy,uśmiechnąłem się szeroko dotykając jej ręki.Laura była inna niż te wszystkie dziewczyny...

Przepraszam,ale jakoś nie wyszedł..:(

10komentarzy=NEXT!

sobota, 26 lipca 2014

Rozdział VI

Minęły trzy miesiące,przez ten czas widziałam się tylko dwa razy z Neymar'em.Próbował złapać ze mną kontakt,ale ja naprawdę miałam już dosyć.Z tego co wiem nadal jest z Bruną,podobno Neymar jej się oświadczył.Nie wiem czy to plotki,ale już mnie to nie obchodzi. Ważne,że przez ten cały czas miałam przy sobie Ashley,opowiedziałam jej wszystko o zdarzeniach z ostatniego czasu,bardzo mi pomogła...
Był pierwszy dzień wakacji,tego dnia miał do mnie przylecieć Niall.Wreszcie się z nim zobaczę,mimo,że na codzień nie mogłam go znieść to dobrze będzie go znowu spotkać. 
Stałam na głównym holu lotniska,rozglądając się ujrzałam machającego w moją stronę blondyna. 
Od razu podbiegłam do niego i wpadłam w jego ramiona. 
-Aż tak tęskniłaś? - zaśmiał się głaskając delikatnie moją głowę. 
-No troszeczkę. - zaśmiałam się pod nosem,złapałam go za rękę i zaprowadziłam do samochodu. 
Nic się nie zmienił przez ten czas,jak zwykle gadatliwy,głośny,zabawny,ale dobrze mieć kogoś takiego przy sobie.Nie siedzieliśmy długo w domu,od razu wyskoczyliśmy do pobliskiego centrum.Znajdowałam się w tej samej kawiarni,co wtedy gdy spotkałam się z Neymarem. 
-O czym tak myślisz? - pochłaniał kolejną porcję lodów w zaskakującym tempie.
-O niczym,nie jedz tak dużo bo przytyjesz. - zaśmiałam się i klepnęłam  go po ramieniu. 
Faktycznie za dużo myślałam,od razu gdy  usiadłam na tym miejscu miałam tysiące myśli związanych z Neymarem,czemu?Nie wiem...to był takie dziwne. 
-Co za spotkanie. - usłyszałam miły głos zza pleców. 
-Siadaj. - zaśmiałam się do blondynki. - to jest Niall mój brat,Niall to jest Ashley moja przyjaciółka. - spojrzałam się na obojga. 
Podali sobie niepewnie ręce nie odzywając się,całkiem zabawnie to wyglądało.Niall stał się cichy nic nie mówił,Ashley też odziwo nic nie mówiła.Dzieciaki mają dopiero po siedemnaście lat...

*NEYMAR* 
-Bruna nie mam już siły chodzić po sklepach,jesteśmy tutaj od rana. - warknąłem cicho opierając się o blad kasy.
-Oj kochanie,twoja przyszła żona musi mieć ładne ciuchy. - przewróciła oczami śmiejąc się. 
Sam nie wiedziałem jak do tego doszło,że jej się oświadczyłem.Brzmi to śmieszne,ale naprawdę tak było.
-Idę do kawiarni po kawę,zaraz przyjdę. - najchętniej to poszedłbym do domu,ale nie mogę bo Bruna się obrazi.Idąc zauważyłem przy stoliku siedzącą Laurę,zauważyłem też jej koleżankę i jakiegoś chłopaka którego Laura głaskała czule po głowie.Czyli kogoś sobie znalazła,od razu zawróciłem.Nie będę psuć jej życia,pewnie i tak nie chce mnie widzieć.Nie mam już na co liczyć...
Po zakupach usiadłem zmęczony na kanapie łapiąc się za głowę,bruna jak codzień od razu poszła do łazienki przymierzać nowe ciuchy.Były takie dni,że w ogóle nie zwracała na mnie uwagi,to bolało.Ale jeszcze bardziej mnie bolało,że Laura nie chce mnie znać do dzisiaj nie wiem czemu... 
-Jutro musimy iść do fryzjera i do makijażystki. - dziewczyna przerwała moje myśli. 
-Ja nie idę. - spojrzałem na nią z żalem. 
-Zapisałam nas obojga,dobrze Ci to zrobi. - zaśmiała się. 
-Bruna ty nie rozumiesz,że mam dość?!Codziennie chodzę z tobą na zakupy,znoszę twoje kaprysy,ja mam tego dość!Nie raz przez Ciebie nie mam czasu dla własnego syna!Nie jestem jakąś marionetką z którą możesz robić co chcesz,ja nie chce tak dużej. - krzyknąłem wstając z kanapy. 
-Ale co w tym złego? - poruszyła ramionami. 
Co w tym złego?!Wszystko!Jak ona mogła tak spokojnie mi na to odpowiedzieć.Jak nigdy wziąłem ją za rękę i pokazałem drzwi wejściowe,spojrzałem się ostatni raz na nią i zamknąłem drzwi.Działałem pod wpływem nerwów,już nigdy nie będzie tak jak kiedyś... 

*LAURA* 
-Laura idę z Ashley na miasto,idziesz z nami? - krzyknął z przedpokoju. 
-Nie,nie.Idźcie sami bawcie się,tylko uważajcie! - zaśmiałam się pod nosem. 
Ledwo się poznali,a już wychodzą ze sobą,widać było,że Niall'owi się podoba.Z resztą zawsze miał dobry gust.Niech się bawią,w końcu po to tutaj przyjechał.Pobiegłam w stronę drzwi słysząc dzwonek.
-Co tutaj robisz? - pokręciłam głową. 
-Chciałam zobaczyć czy wszystko u ciebie okej. - szepnęła,uchyliłam lekko drzwi wpuszczjąc ją do środka.Moja pierwsza myśl gdy ją zobaczyłam to to,że przysłal ją Neymar... 
-Neymar częściej kłóci się z Bruną,nie wiem już co robić. - powiedziała nerwowo. 
-Naprawdę mnie już to nie interesuje. - powiedziałam oschle. 
-Czemu nie odzywasz się do Neymara? - usiadła obok mnie przyglądając mi się uważnie. 
-Twoja przyjaciółka kazała mi go zostawić,więc zostawiłam.Życzę im szczęścia,naprawdę z całego serca,ale nie chce już mieć z nimi nic wspólnego. - schowałam twarz w rękach,miałam łzy w oczach nie chciałam żeby Rafaella to zauważyła. 
-Bruna tak ci powiedziała? - złapała mnie za ramię. 
-Tak,tak mi powiedziała! - spojrzałam się na nią ocierając łzy. 
-Ja naprawdę nie wiedziałam,jeszcze do tego ja namówiłam Neymara żeby jej się oświadczył. - złapała się za głowę. 
Gdy tylko Rafaella wyszła,zamknęłam się w swoim pokoju...Położyłam się na łóżku i okryłam się poszewką,płakałam jak małe dziecko,przez Neymara?Przez Brune?Sama nie wiem...

*RAFAELLA* 
Gdy wyszłam od Laury,od razu poszłam do mojego ulubionego parku.Było już ciemno,zawsze lubiałam tutaj przychodzić gdy coś mnie dręczyło.Napisałam sms do Neymara,po piętnastu minutach usiadł koło mnie bez słowa. 
-Popełniłeś wielki błąd... - szepnęłam ściskając dłonie. - i to jeszcze przeze mnie. - dodałam po chwili. 
-Nie... - odpowiedział cicho.
-Doskonale wiem,że nie kochasz Bruny.Widzę to każdego dnia,a ja jeszcze cię zmusiłam do takiego czegoś. - złapałam delikatnie jego dłoń. 
-Muszę to wszystko przemyśleć. - spojrzał na mnie z łzami w oczach,żałowałam,że to zrobiłam...-Ale ona ma już kogoś. - otarł swoje policzki. 
Przeze mnie,to było przeze mnie...Próbowałam ich pogodzić,chociaż widziałam,że ich związek dawno się zakończył.Ale ciągle wmawiałam Neymarowi,że się kochają,że powinni być razem.Naprawdę jest mi przykro,gdybym inaczej się zachowała,dzisiaj wszystko wyglądałoby inaczej. 
Każdy w życiu popełnia jakieś błędy,tylko dlaczego moją decyzją zraniłam tyle serc? 

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział V

Otworzyłam moje oczy,zobaczyłam siedzącego obok mnie Neymara.Patrzał się na mnie jak na coś
zaczarowanego.
-Słodko śpisz. - szepnął dotykając mojej nogi.
Zaśmiałam się cicho i posłałam mu ciepły uśmiech.Dobra przyznam,on nie był aż taki zły jak myślałam,był całkiem sympatyczny.Nawet śniadanie dla mnie przygotował,Neymar ten Neymar, wielki piłkarz zrobił mi naleśniki,dziwacznie to brzmi.
-Dobra będę się zbierać. - upiłam łyk soku. - zamówię tylko taksówkę. - sięgnęłam telefon i wykręciłam numer.
-Ja Cię odwiozę. - złapał delikatnie moją rękę,znowu zrobiło się dziwnie.Cóż skoro chce,chociaż nie będę musiała płacić.
Przez całą drogę Neymar nie zamienił ze mną a ni jednego słowa,było to dla mnie jeszcze dziwniejsze bo zwykle był wygadany.
-Dzięki za podwózkę. - uśmiechnęłam się odpinając pas.
-Widzimy się dzisiaj? - zerknął na mnie ukratkiem,spojrzałam się na niego niepewnie i odgarnęłam mój kosmyk włosów za ucho. - dzwoniłem do Bruny jest wszystko okej pomiędzy nami. - dodał po chwili.
Sięgnęłam karteczkę i długopis z torebki,zapisałam mój numer i podałam mu do ręki.Zamknęłam drzwi i powędrowałam do budynku.Naprawdę nie wiedziałam co się ze mną dzieje,może coś mi dolał do soku,przecież normalnie nie dałabym mu mojego numeru...Ledwo usiadłam na kanape a już zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Cześć? - byłam zdzwiona na widok brunetki.
-Przejdźmy do rzeczy. - wtargnęła do mojego domu posyłając mi groźne spojrzenia,spojrzałam na nią niepewnie.
-Zostawisz Neymara to ja zostawię ciebie. - zbliżyła się do mnie.
-Ale...-zaczęłam nerwowo.
-Nie ale,słyszałaś. - warknęla.
Złapałam ją za ramię i wyprowadziłam za drzwi,na serio ona była taka pusta?Po pierwsze mnie nic z Neymar'em nie łączyło i o ile pamiętam to on się mnie uczepił. I na dodatek miała tupet żeby tu przyjść.Usłyszałam dzwonek mojego telefonu,pobiegłam do kuchni,gdy w końcu wygrzebałam go z torebki ujrzałam na wyświetlaczu jakiś numer.Od razu przyszło mi na myśl,że to Neymar.Wyciszyłam telefon i odłożyłam go na barek,niech sobie jest z tą Bruną i żyją szczęśliwie.
Nie będę im przeszkadzać.
Około drugiej w nocy przebudził mnie dzwonek do drzwi,o tej godzinie?Przetarłam moje zaspane oczy i uchyliłam lekko drzwi.
-Czemu nie odbierałaś telefonu,martwiłem się. - złapał mnie za ramię.
-Dzwoniłeś raz. - powiedziałam oschle przewracając oczami.
-Wcale nie,Laura o co ci chodzi? - podsniósł lekko mój podbródek.
-Neymar idź już,do Bruny. - spojrzałam się na niego ostatni raz i zamknęłam drzwi.
Naprawdę nie chce psuć ich związku,skoro się kochają to nie jestem do niczego potrzebna Neymarowi.Wzięłam telefon do ręki a na wyświetlaczu ujrzałam dwadzieścia dwa nieodebrane połączenia...

*NEYMAR*
Naprawdę nie wiedziałem o co chodzi,przecież jeszcze dzisiaj było wszystko dobrze!Dała mi nawet swój numer telefonu,a tu nagle takie coś.Wróciłem zdenerowany do domu,od razu poszedłem do swojego pokoju gdzie leżała Bruna.
-Gdzie byłeś misiu? - zagryzła swoją dolną wargę.
-U Oscara kazał mi na chwile przyjechać bo miał jakąś ważną sprawę. - musiałem ją okłamać...
Usiadłem koło niej na kanapie i schowałem twarz w dłoniach.Zaczęła jeździć delikatnie palcem po moich barkach,nieśmiało musnęła moją szyje.Odwróciłem się w jej stronę próbując się uśmiechnąć.
Zaczęła namiętnie całować moje usta,podwinęła moją koszulkę i położyła ręcę na moich biodrach.
Nie kręciło już mnie to,dziwnie się przy niej czułem.Syknąłem i odwróciłem głowę nie patrząc na nią.
-Nie chcesz? - pogłaskała moją głowę.
Byłem zdenerwowany,co się stało Laurze?W tym momencie nie interesowała mnie Bruna,wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami.Wyszedłem jak zwykły chłopak na miasto,tak po prostu się przejść i przemyśleć wszystko.Sao Paulo o tej porze było piękne,nikogo na ulicy już nie było,światła oświetlały chodnik po którym szłem.Bruna się zmieniła,kiedyś byłem z nią szczęśliwy,nie wiem wydawało mi się,że do tej pory jestem.Ale z każdym dniem było inaczej,już nie uśmiechałem się na jej widok.Wyciąga mnie na zakupy każdego dnia,nie widzi,że mnie to irytuje.Tak jakby myślała tylko o sobie...

Przepraszam,że rozdział jest taki krótki...

10komentarzy=NEXT!

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział IV

-Ale rozumiesz,że my nie możemy być razem?! -krzyknęłam niemal płaczliwie podnosząc wzrok wyżej.Chłopak złapał mój podbrudek i lekko się uśmiechnął,spojrzałam mu się w oczy.Były takie piękne...
Położył dłoń na moim policzku i lekko musnął moje usta.
-Kocham Cię. - szepnął.
...
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi,szybko zerwałam się z łóżka.Przetarłam oczy i uchyliłam lekko drzwi,w progu stała Rafaella.Troszeczkę się zdziwiłam jej wizytą,sama nie wiedziałam po co tu przyszła.
-Coś się stało? - usiadłam na kanapie patrząc  na zdenerwowaną dziewczynę.
-Tak sobie pomyślałam,że może wpadniesz do mnie,obejrzymy jakiś film? - zaczęła nerwowo.
Czym się ona tak denerwowała,przecież z jej strony to było bardzo miłe.Od razu się zgodziłam,
przecież w końcu trzeba się z kimś spotkać.
O osiemnastej podjechałam pod jej dom,to znaczy mieszkał tam też Neymar jak przebywał
w Brazylii i jej tata,ale z tego co mi mówiła jej ojca nie będzie a Neymar jest gdzieś
z Bruną czy coś. Usiadłyśmy wygodnie na kanapę,wzięłyśmy popcorn na kolana i zaczęłyśmy
film.Szczerze nie przepadałam za horrorami,ale co mi szkodzi go obejrzeć.Nagle drzwi domu uchyliły się,usłyszałam głośny krzyk.
-Czemu  mi to robisz?! - krzyknął na cały dom.
-Uspokój się,przecież nic się nie stało! - powiedziała niższym tonem
Odwróciłam się i ujrzałam Brune i zdenerwowanego Neymara.
-Uspokójcie się! - krzyknęła Rafaella podchodząc do nich.
O co im chodziło,nie wiem,ale widać,że Neymar pokłocił się z Bruną i to całkiem poważnie.
Odwróciłam lekko głowę czując na sobie wzrok  ich obojga.
-Widzę,że tutaj nikt mnie już nie potrzebuje. - warknęła i wyszła z domu trzaskając drzwiami.
Neymar złapał się nerwowo za głowę i usiadł koło mnie,nie wiedziałam jak się zachować,położyłam
rękę na jego plecach a drugą na kolanie.
-Będzie dobrze. - uśmiechnęłam się lekko w jego stronę.
Chłopak spojrzał się na mnie i odwzajemnił uśmiech poczym lekko mnie przytulił.Już nie będę
mu nic mówić i tak jest już zdołowany.
-Idę się położyć,głowa mnie boli. - szepnęła do nas Rafaella  łapiąc się za czoło.
Neymar odprowadził ją do pokoju poczym wrócił do mnie.
-To może ja już będę się zbierać. - zerwałam się z kanapy spuszczając głowę na dół.
-No nie idź. - złapał mnie za rękę i przyciągnął  do siebie.
Dzieliło nas pare centymetrów,brunet szeroko się uśmiechnął a moje policzki zalały się rumieńcami,jakie upokorzenie...
Spuściłam nerowo głowę patrząc się na moje trampki.
-To co zostaniesz? - trzymał mocno moją rękę.
Było to dziwne,w tym momencie nie wiedziałam czemu jeszcze mu się nie wyrwałam,było
inaczej,normalnie to bym już  wyszła.Co się ze mną dzieje?!
Uśmiechnęłam się lekko w jego stronę i usiadłam na kanapie bawiąc się palcami.
Nie potrafiłam się nawet skupić na filmie,cały czas czułam wzrok chłopaka na sobie,
to trochę irytowało.
-Naprawdę fajny film,ale już jest późno więc będę się zbierać. - posłałam ciepły uśmiech chłopakowi.
-Ja spałem w twoim łóżku,to teraz ty będziesz spała w moim. - zaśmiał się.
-Śmieszne. - powiedziałam oschle kierując się w stronę przedpokoju.
-I tak nie wyjdziesz,zablokowane drzwi. - krzyknął cały czas się śmiejąc.
Jak on tak może?Przecież nie może mnie zamykać w swoim domu,najchętniej zadzwoniłabym
na policje,ale nie będę zachowywać się jak jakiś dzieciak.Usiadłam na podłodzę opierając się
o ściane.Przeniosłam wzrok na stojącego chłopaka w kuchni z szkalnką w ręku.
-Prędziej tutaj będę spać. - warknęłam patrząc na niego.
-Jak chcesz,dobranoc. - nalał do szklanki sok i poszedł na górę.
Super!Naprawdę fajnie spędzę czas,na podłodze.Wyjęłam telefon i wykręciłam numer do Ashley,
oczywiście w takim momencie miała wyłączony telefon!Już nic mi nie pomoże.Siedziałam tak
godzinę,byłam zmęczona,tyłek mnie bolał od siedzenia.Oczy same mi się zamykały.Nie no dużej tak nie wytrzymam.Wstałam i powędrowałam cicho na górę.Złapałam się za głowę widząc kilkanaście drzwi,zapaliłam światło i na jednych  z drzwiach ujrzałam tabliczkę 'Neymar' uśmiechnęłam się i  uchyliłam drzwi pokoju.
-A jednak przyszłaś. - spojrzał się w moim kierunku.
-Nie mam nawet piżamy. - powiedziałam zdenerwowana siadając na łóżku.
-Rafaella  śpi więc nie będę teraz łazić po jej pokoju,ale mogę ja ci coś dać. - wyszedł z łożka i
otworzył swoją dużą garderobę.Wyjął luźną koszulkę na ramiączka i czarne bokserki.
Spojrzałam na niego z szeroko otwarymi oczami.
-Możesz zostać w swojej bieliźnie,na pewno byłoby lepiej. - zaśmiał się.
Przewróciłam oczami wzięłam od niego piżamę i poszłam do łazienki.Wygladałam w tym jak jakaś
sierota,ale lepsze to już niż nic.Związałam moje długie czarne włosy i zmyłam makijaż.
Wyszłam z łazienki nie patrząc się na leżącego Neymara.
-Nawet w moich bokserkach wyglądasz seksownie. - szepnął puszczając mi oczko.
W całym moim życiu nikt mi jeszcze nie powiedział,że w czym kolwiek wyglądam seksownie,
dziwne...Położyłam się obok niego i przykryłam się kołdrą.

*NEYMAR*
Pół nocy nie mogłem spać,ciągle myślałem o dzisiejszej sytuacji.Byłem na imprezie z Bruną u
kumpla.Świetnie się bawiłem do puki nie zauważyłem całującej się Bruny z jakimś facetem.Od
razu zareagowałem,nie dość,że ten koleś był starszy od niej o kilkanaście lat to jeszcze a ni trochę
nie był przystojny.Bruna tłumaczyła mi,że po prostu była pijana,nie wiem co o tym myśleć.
Z drugiej strony dobrze,że wróciłem do domu bo była tutaj Laura.Teraz tak słodko śpi w moim
łóżku.Jak  się z nią spotykam to od razu wszystko wygląda inaczej,na mojej twarzy częściej pojawia się uśmiech,dzień staje się pogodniejszy,zapominam o nie których rzeczach,przy niej czuje się swobodnie.Tylko czemu nie czuje się tak przy Brunie?Sam nie wiem...Pogłaskałem lekko jej policzek tak żeby się nie obudziła,nawet bez makijażu była piękna.

Chciałam wam tylko przypomnieć,że pojawiły się aski bohaterów.Jeżeli macie do nich jakieś pytania ich aski znajdziecie w zakładce! :)
10komentarzy=NEXT! 

środa, 23 lipca 2014

Rozdział III

Nagle poczułam czyjeś ręce na moich biodrach.Przesuwały się wyżej,wyżej i wyżej.Zatrzymały
się  na moich ramionach.Jego dotyk wprawił mnie w zakłopotanie.Odgarnął mój niesforny kosmyk
włosów za ucho.
-Nie musiałem długo czekać. - szepnął mi do ucha.
Zaraz,zaraz.Moje oczy otworzyły się szerzej,odwróciłam się nerwowo w jego stronę.Kogo innego
mogłam się spodziewać,oczywiście,że to był on.Co on sobie wyobrażał?Naprawdę był taki pusty?
-Nie masz nic innego do roboty? - przewróciłam oczami i odsunęłam się kawałek.
-Nudziło mi się. - parsknął śmiechem i złapał mnie delikatnie za rękę,myślał,że ulegne...Był śmieszny.
-Jak ci się nudzi to idź do dziewczyny. - uśmiechnęłam się do niego nieprzyjemnie i odeszłam.
Ma dziewczynę,jest bogaty,ma wszystko to czemu na każdym kroku mnie zaczepia?To robi się
denerwujące,nie jestem typem dziewczyn które lecą na piłkarzy bo mają kasę.Żałosne...
Oparłam się o ściane jednego z budynków,moja głowa miała w tym momencie tysiące myśli.
-Przepraszam. -  westchnął cicho stojąc obok mnie,nic nie odpowiedziałam...
***
Przetarłam moje zmęczone oczy,rozejrzałam się dookoła.Białe ściany,jasne meble,duże okno...
Byłam w moim pokoju,wyciągnęłam rękę i wyprostowałam ją,spojrzałam nerwowo na lewą stronę łóżka. Odkryłam kołdrę,a w łóżku zobaczyłam bruneta.Przestaszona wyszłam szybko z łożkka i ustałam nad nim.
-Neymar! - krzyknęłam a on otworzył swoje piękne...Co ja mówie,otworzył swoje oczy. Na mój widok
uśmiechnął się szeroko,nie dość że był w moim łóżku to jeszcze się śmiał. -Co tutaj robisz? - zapytałam.
-Źle się czułaś więc zaniosłem cię do domu,chciałem iść,ale powiedziałaś że mam zostać i spać z tobą
w łóżku. - odkrył się i wstał ocierając oczy.
Stał w samych bokserkach,obejrzałam go od góry do dołu,zauważył to a moje policzki zalały się
rumieńcami.Nigdy więcej alkoholu,jak widać robię się po nim głupia.
-A twoja dziewczyna? - warknęłam i wyszłam z pokoju.
-Cóż...poczeka sobie. - zaśmiał się i poszedł za mną.
-Idę wziąść prysznic,a ty rób co chcesz. - przewróciłam oczami i zamknęłam się w łazience.
Wzięłam szybki prysznic,wysuszyłam włosy,posmarowałam moje ciało kremem.Ale jak nazłość
zapomniałam piżamy!Wyszłam po cichu z łazienki owinięta w ręczniku,weszłam do pokoju,
a tam siedział Neymar.Czy ja zawsze muszę mieć takie szczęście?
-Tak od razu na pierwszym spotkaniu się rozbierasz? - zaśmiał się patrząc na mnie uważnie.
-Głupi jesteś. - warknęłam wyjmując piżamę z szafy,spojrzałam się ostatni raz na niego i wyszłam.
Jak ja nie lubię takich facetów!Zawsze pewni siebie,myślą,że każda na nich poleci.
Gotowa wyszłam z łazienki,zobaczyłam karteczkę na stole.
'Musiałem już iść,nie płacz tylko,nie długo się zobaczymy'
Nie płacz tylko?Ja za nim?Zaśmiałam się pod nosem i wyrzuciłam kartkę do kosza.
Zrobiłam kawę i wypiłam ją analizując wczorajszy dzień.Ze strony Neymara to było miłe,
ale był zbyt...zbyt nachalny?Sama nie wiem jak to nazwać,próbowałam go polubić.Ale on nie dawał mi szans. Tego wieczora postanowiłam wybrać się do centrum,nie miałam nic innego do roboty.
Zmęczona usiadłam na krzesełku w kawiarni,zamówiłam deser lodowy.No co,raz kiedyś można
sobie na to pozwolić.Delektowałam się każdą łyżeczką,popatrzałam się na przeciwko,z mojej twarzy
zniknął uśmiech.Zauważyłam Neymara i tą jego dziewczynę,zakochani...A jeszcze dzisiaj spał
w moim łóżku,dobra co ja mam do tego.Oczywiście Neymar musiał mnie zauważyć,nasze
spojrzenia się spotkały a na jego twarzy pojawił się uśmiech.Próbowałam na niego nie patrzeć,ale
nie było to możliwe.Wzięłam kolejną łyżeczkę lodów do ust,spojrzałam ukratkiem na chłopaka
a on powoli oblizał swoją górną wargę.Wyglądało to całkiem śmiesznie,zaśmiałam się pod nosem i
wytchnęłam język w jego stronę.Siedzieliśmy  i robiliśmy głupie miny,jak dzieciaki.Dziwiłam się,że jeszcze Bruna tego nie zauważyła,ale jak miała to zauważyć jak ciągle wpatrywała się w telefon.
Chłopak posłał mi buziaka,miłe z jego strony..Był taki słodki,to znaczy taki miły.
Uśmiechnęłam się szeroko i puściłam mu oczko,nagle brunetka odwróciła się w moją stronę i
dziwnie się spojrzała,wzrokiem typu 'zabije cię' po czym odwróciła się w stronę chłopaka i
delikatnie musnęła jego policzek, oczywiście zrobiła to specjalnie.No ale co ja na to poradzę.
Neymar spojrzał na mnie smutno,po czym wyszłam.Nie będę im przeszkadzać.Wchodziłam
po schodach na czwarte piętro z setkami toreb.
-Pomóc Ci? - usłyszałam głos zza pleców,obróciłam się i ujrzałam wysoką blondynkę.
-Jeżeli możesz. - posłałam jej ciepły uśmiech i podałam jej parę toreb.
W końcu doszłyśmy do moich drzwi,powoli je otworzyłam i wniosłam torby zapraszając dziewczynę
do środka.
-Zabawne,mieszkam na przeciwko. - zasmiała się odkładając torby.
-To dobrze,zapraszam na ciasto. - zaprowadziłam ją do kuchni.
W dwie godziny da się z kimś zaprzyjaźnić?W moim przypadku wydawało się,że jest to możliwe.
Z Ashley miałam wiele wspólnych tematów,tak jak ja uwielbiała chodzić na zakupy,nienawidziła
piłki nożnej i uwielbiała rysować.Jeszcze z nikim tak nie rozmawiałam,czułam się przy niej
swobodnie...

----
Przepraszam,że tak długo czekaliście.
Nie bądźcie źli,jeżeli rozdział wam się nie spodoba...

10komentarzy = NEXT


piątek, 18 lipca 2014

Rozdział II

Otworzyłam drzwi a w progu ujrzałam znajomego bruneta który zlustrował mnie od  góry do dołu,co wprowadziło mnie w lekkie zakłopotanie.
-Laura?-podszedł bliżej.
-O co chodzi? - oparłam się delikatnie o drzwi.
-Jestem Neymar brat Rafaelli. - zaczął.
-Zdążyłam zauważyć. - uśmiechnęłam się,po co on tu przyszedł?
Chłopak podał mi czarne pudełeczko do ręki,niepewnie je wzięłam,otworzyłam zerkając na Neymara,w środku był nowy duży telefon.
-Ale ja nie mogę tego przyjąć. - westchnęłam wyciągając rękę z pudełkiem.
-Kochanie idziesz? - usłyszałam głos dobiegający z dołu.
Spojrzałam  na niego i czekałam aż coś odpowie.
-Muszę iść. - dotknął nieśmiało mojego ramienia po czym odszedł.
Dziwne,czemu Rafaella nie przyszła?Neymar Junior najlepszy piłkarz w moim domu,dziwne,ale razem śmieszne.Od razu przełożyłam kartkę ze starego telefonu do nowego.Wykręciłam numer dotaty,przeprosiłam go,żeod razu nie zadzwoniłam,jednak nie mówiłam mu o tej całej sytuacji z telefonem.Nie zrozumiałby...
Słońce tego dnia świeciło niesamowicie,postanowiłam wyjść z domu i zwiedzić okolicę. Sao Paulo było piękne,zwłaszcza,że nie długo zaczynają się mistrzostwa.
Dla mnie to będzie tragedia,wszyscy teraz będą o tym mówić...I zachwycać
się piłką nożną jakby to było nie wiadomo co.Jarać się bieganiem za piłką to nie dla mnie.
Po dwóch godzinach wróciłam do swojego mieszkania,było dziwnie tak cicho...Nie słyszałam już Nialla który by ciągle nawijał o piłce nożnej i jadł chipsy bez opamiętania.Brakuje mi tego,ale nie chce wracać do domu.Tego wieczora postanowiłam wyjść z domu i wybrać się do restauracji.
Spędzę czas na mieście i przy okazji najem się.Ubrałam czarną sukienkę przed kolano,była dość obcisła,ale innej nie miałam.Rzadko chodzę w sukienkach.Do tego czarne szpilki,lekki makijaż,wyprostowane włosy
i byłam gotowa.Wybrałam się do najlepszej restauracji w Sao Paulo. Wybrałam stolik przy oknie,usiadłam wygodnie i przejrzałam MENU. Po dwudziestu minutach kelner przyniósł wcześniej zamówione jedzenie.
Cóż było dobre,ale samemu tak dziwnie siedzieć w restauracji.Przez ten cały czas miałam wrażenie,że ktoś mnie obserwuje.Zaczęłam się  nerwowo rozglądać.Po dłuższych przyglądaniach pod ścianą
zauważyłam siedzącą Rafaellę,obok niej siedział Neymar a obok jakaś dziewczyna...Podejrzewam,że to Bruna jego super dziewczyna.Patrzałam się w ich kierunku jak głupia,Neymar musiał to zauważyć.Spojrzał się w moją stronę i śmiesznie poruszył brwiami.Natychmiastowo się odwróciłam, czułam jak moja twarz robi się czerwona.Wzięłam torebkę i poszłam do łazienki.Kiedy wyszłam z jednych z kabin ujrzałam jego.
-Nie wiedziałam,że to męska toaleta. - rzuciłam oschle.
-A ja nie wiedziałem,że jesteś taka piękna. - zaśmiał się podchodząc bliżej.
-Mam Ci przypominać,że masz dziewczynę? - przemyłam ręcę zimną wodą.
-Skoro tak. - posmutniał.
-Naprawdę dziękuje za telefon. - uśmiechnęłam się.
Myślał że jest sławny to mu wszystko można,mylił się...
-To co kiedy się widzimy?- oparł się o blat.
Popatrzałam na niego ze złością,złapałam się za włosy i nerwowo pokręciłam głową.Czy on naprawdę nie rozumie,że mam gdzieś takich chłopaków jak on?
-Przecież możemy się spotkać jako przyjaciele. - uśmiechnął się.
-Wiesz co nie mam ochoty. - uśmiechnęłam się łapiąc klamkę.
-Pamiętaj,że wiem gdzie mieszkasz. - zaśmiał się podchodząc bliżej.
-No i co z tego? - uchyliłam lekko drzwi.
-To,że w najbliższym czasie i tak się zobaczymy. - szepnął puszczając mi oczko.
Nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam,wzięłam sweterek z wieszaka i opuściłam restaurację. .Nie lubiłam  takich chłopaków,był zbyt pewny siebie. Do tego miał dziewczynę,naprawdę on liczył,że będę dla niego pocieszeniem jak jej nie będzie.Wróciłam do domu i nerwowo usiadłam na kanapie nie wiedząc co zrobić.Wyjęłam telefon,przejechałam opuszkiem palca po ekranie żeby odblokować ekran.Wykręciłam numer do Nialla.
-Co już się stęskniłaś? - usłyszałam jak zawsze wesoły głos.
-Muszę ci coś powiedzieć. - szepnęłam. - dzisiaj na lotnisku wpadła
na mnie dziewczyna i rozbiła mi telefon. - dodałam.     -No faktycznie warte do opowiedzenia. - westchnął.
-Ale okazało się,że to siostra Neymara i on dzisiaj przyszedł do mnie do mieszkania oddać mi ten telefon.Potem go jeszcze spotkałam w restauracji wydaje mi się,że chyba mnie podrywał,ale przecież on ma dziewczynę...
Jak widać nie potrzebnie mu to mówiłam,zaczął mi piszczeć do ucha jak dziewczynka która dostała nową lalkę.Postanowiłam się rozłączyć za
nim kompletnie ugychnę. Poszłam do łazienki i wzięłam długi,przyjemny prysznic.Dobrze mi to zrobiło...
Obejrzałam jeszcze w telewizji jakąś komedię i poszłam spać.

***
Blask słońca zaślepił moje oczy,zakryłam głowę poduszką nie chcąc wstać.Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi,wstałam mozolnie,Gdy otworzyłam nikogo nie było,ujrzałam bukiet róż.Uśmiechnęłam się na ten widok.Miłe...Wzięłam je do ręki i zamknęłam drzwi,nalałam wody do wazonu i je wstawiłam.Były piękne...W środku zauważyłam małą karteczkę.Wzięłam ją do ręki 'To kiedy się zobaczymy' - zaśmiałam się,wiedziałam już kto dał ten bukiet.Miłe,ale naprawdę nie rozumiem jego zachowania. Westchnęłam
głośno...Cały dzień spędziłam na zakupach,musiałam mieć coś nowego.Dostałam przelew od taty więc trzeba było to wykorzystać.Z resztą ciuchy i buty to ważna rzecz,ważniejsza od jedzenia jak dla mnie.
Wieczorem gdy wszystko wypakowałam z reklamówek wyjrzałam przez okno, ujrzałam bawiących się ludzi na ulicy.W Hiszpanii gdybym wyszła z Niallem na ulicę wieczorem i włączyła muzykę to by wezwali policje.A tu było inaczej.Długo się nie zastanawiałam,ubrałam nową sukienkę i zeszłam w podskokach na dół.Nie długo stałam,od razu ktoś mnie porwał do tańca.Dla innych ludzi wydawało by się to głupie,ale nie źle się bawiłam.Inaczej niż w Hiszpanii...Zamówiłam sobie pierwszego drinka od dłuższego czasu i ustałam na środku przyglądając się wszystkim ludziom dookoła..Nagle poczułam czyjeś ręce na moich biodrach...

Ten rozdział nie bardzo mi się udał.
Przepraszam...

10komentarzy=NEXT 


czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział I

Mój ojciec nie wiele o mnie wiedział,może dlatego bo nigdy nie miał
dla mnie czasu?Dla niego najważniejsza była praca.Przychodził wieczorami
i od razu kładł się spać.Mama już dawno
zniknęła,tata twierdzi,że znalazła
sobie nowego faceta.Szczerze?Już mnie nawet to nie obchodzi,dla mnie
ona już nie istnieje.  Takie życie pasowało Niallowi,mógł robić co tylko
chce.Ja jednak już dłużej tak żyć nie mogłam.Od dłuższego czasu
planowałam przeprowadzić się z powrotem do Brazylii.Mieszkaliśmy tam
jak jeszcze moi rodzice byli razem.Długo nie myślałam,od razu znalazłam
jakieś przytulne mieszkanko w Sao Paulo.
-Spokojnie Niall będę przyjeżdżać. - otarłam łzy z policzków.
-Obiecujesz? - spojrzał na mnie smutno a ja pokiwałam głową tuląc go.
Jeszcze raz się z nim pożegnałam i pojechałam na lotnisko.
Lot był długi i strasznie wyczerpujący,ale po kilku godzinach
byłam już na miejscu.Weszłam na główny hol lotniska nie wiedząc
gdzie dalej się udać. Sięgnęłam  telefon z torebki,wykręciłam numer do taty,
ale on nie odebrał,cóż mogłam się tego spodziewać...
Wzięłam walizkę do ręki i poszłam prosto przed siebie,nagle poczułam
uderzenie,telefon wypadł mi z ręki i spadł na podłogę.Spojrzałam się na
niego ocierając oczy.
-Przepraszam. - usłyszałam miły głos zza pleców.
Nic nie odpowiedziałam tylko wzięłam telefon do ręki próbując
go włączyć.Podrapałam się nerwowo  po głowie nie wiedząc co robić.
Przeniosłam wzrok na stojącą obok mnie dziewczynę.
-Nie widziałam Cię. - szepnęła.
-Nie szkodzi. - próbowałam się uśmiechnąć. - tylko teraz nie mam
jak zadzwonić po taksówkę. - złapałam cię za głowę.
-Spokojnie ja Cię odwiozę. - złapała mnie delikatnie za ramię.
-Poradzę sobie jakoś.-posłałam jej ciepły uśmiech.
-No chodź i tak Neymar dopiero przyleci za godzinę więc mam czas. -
zaśmiała się.
Neymar?Nie bardzo rozumiem,jednak nic się nie zapytałam.
-No chodź. - pociągnęła mnie.
W końcu dałam się namówić,co mi szkodzi,chociaż nie będę musiała
łapać taksówki.
-Tak w ogóle jestem Rafaella. - nie spuszczała wzroku z drogi.
-Laura. - uśmiechnęłam się lekko.
Przez całą drogę nie dużo rozmawiałyśmy,ale Rafaella wydawała się
bardzo miła.
-To tutaj.-szepnęłam odpinając pas.
-Jeszcze raz przepraszam. - westchnęłam.
Posłałam jej ciepły uśmiech,wzięłam walizki z samochodu i powędrowałam
do mieszkania.Mieszkanie nie było duże,kuchnia,łazienka i dwa pokoje,
jednak dla jednej osoby to wystarczyło.
Usiadłam na kanapie wzdychając,nie miałam telefonu a nie będę od razu
pierwszego dnia prosić tatę żeby mi zrobił przelew na konto.
Poszłam do łazienki,wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w ciuchy.
-Pewnie tata będzie się denerwował. - szepnęłam łapiąc się za głowę.
Włączyłam telewizor,zatrzymałam się na jakimś filmie.
Sięgnęłam z torby mój pamiętnik,wiem dziecinne,ale tutaj mogę wylać
wszystkie swoje żale.Zapisuje tutaj wszystkie trudne momenty mojego
życia.Pierwsza kartka była o mojej mamie,pamiętam tylko,że było mi
ciężko bo miałam wtedy szesnaście lat.W szkole byłam prześladowana,
nie miałam przyjaciół,nikt się do mnie nie odzywał.Potem wydawało mi się,
że znalazł się ktoś wyjątkowy.Sam,wydawał się fajnym chłopakiem.
Był dla mnie miły,kochany dużo by tu wymieniać.Jednak po dwóch latach
tak po prostu zdradził mnie i zostawił mówiąc,że nie możemy być dłużej
razem.Od tej pory nie miałam żadnego chłopaka,dziwne,w moim wieku
dziewczyny myślą już o małżeństwach.Rzadko też chodzę na imprezy,
po prostu nie przepadam za głośną muzyką i alkoholem,wiem dziwna jestem.
Ale nie potrafię się zmienić...
Moje myśli przerwał dzwonek do drzwi,szybko poderwałam się żeby otworzyć.
-Kto to może być. - szepnęłam sama do siebie.
Otworzyłam drzwi a w progu ujrzałam znajomego bruneta...



Pierwszy rozdział jest wyjątkowo krótki,nie bardzo mi się udał. :) 

10komentarzy=NEXT 


środa, 16 lipca 2014

Prolog


Czasem coś się kończy żeby mogło się zacząć...
Wydawało mi się że to mój nowy początek,
nie wiedziałam,że w moim życiu może przydarzyć się coś dobrego.
Każdy dzień spędzony przy nim wydawał się za krótki,
każdy jego uśmiech,każde spojrzenie,każdy dotyk wywoływał u mnie
dreszcze.
Bywały trudne dni,
kłótnie,
łzy,
złość...
Jednak takich dni było mało...
Dwa serca,
piłkarz i zwykła dziewczyna.
Czy to może przetrwać?
Do tej pory tego nie wiem.